Publikowane w ostatnim czasie dane dot. wypłacalności przedsiębiorstw przewozowych są bezlitosne – branża nie ma się najlepiej. Mówi się, że transport to zwierciadło gospodarki, czy w takim razie zapaść grozi całej gospodarce?
Już od dłuższego czasu w mediach pojawiają się niepokojące informacje, które wskazują na sytuację całej branży. A sytuacja jest średnia, bo i ją dopadły problemy natury finansowej – jak wszystkich nas. Według danych Polskiego Instytutu Credit Management od stycznia do września 2023 r. łączna liczba niewypłacalności w transporcie wyniosła 390, co stanowi wzrost o 165% w porównaniu do tego samego okresu 2022 r. A powodów takiego stanu rzeczy wcale nie trzeba szukać daleko: rosnące koszty zatrudnienia, wysoki kurs Euro, problemy z dostępnością wysoko wykwalifikowanych pracowników-kierowców i nowych ciągników. Mimo chwilowych skoków liczby rejestrowanych aut, bo jak podał portal Trans.info, w sierpniu br. zanotowano wzrost rejestracji o 59% względem sierpnia 2022 r., branża automotive ma wciąż istotne problemy z zapewnieniem komponentów do produkcji aut. Nie należy także zapominać, że ciągle zmieniające się regulacje prawne, zarówno lokalne, jak i unijne, coraz bardziej uprzykrzają życie przewoźnikom. I rzeczywiście trzeba przyznać, że transport jest zwierciadłem gospodarki, bo ruch w transporcie uwidacznia skalę produkcji, skalę eksportu. Oczywistym jest, że bez zleceń przewozu transportu po prostu nie ma. Pamiętajmy, że polscy przewoźnicy są potęgą w europejskim transporcie. Tym samym u polskich przedsiębiorców szybko zauważymy problemy całej branży, a może ich europejskiej gospodarki.
Na gruncie obecnej sytuacji gospodarczej widać pewną różnicę w zachowaniach przewoźników na rynku ubezpieczeń. Przewoźnicy zaczęli poruszać się po rynku ubezpieczeń dużo ostrożniej niż dotąd. Grupy tej nigdy nie można było uznać za grupę rozrzutną, szukającą jak najszerszej ochrony, uzupełnionej o kolejne pakiety, ufającą ubezpieczeniom, utożsamiającą wysoką składkę z zabezpieczeniem wielu ryzyk. Teraz jednak z uwagi na okoliczności, z którymi zmagamy się my wszyscy, szukają oni ubezpieczeń najtańszych, niezależnie od zakresu. O ile ubezpieczenia obowiązkowe są właśnie obowiązkowe i trzeba je mieć, o tyle inne produkty, np. te przygotowane dla kierowców – pracowników przewoźnika stały się już zbędnym kosztem. Wspomniane ubezpieczenia obowiązkowe ograniczają się już do minimalnego zakresu ubezpieczenia, przewoźnicy rezygnują z rozszerzeń ochrony. Obserwując branżę w Internecie, łatwo zauważyć można, że przewoźnicy coraz częściej publikują ogłoszenia na branżowych forach internetowych, wskazując określone kryteria, które oferta ma spełniać, po czym czekają na oferty obecnych tam agentów. W większości tych ogłoszeń pojawia się przymiotnik „najtańszy”. Ciekawym trendem ostatnich czasów także jest to, że przewoźnicy próbują poznać sposób funkcjonowania zakładów ubezpieczeń, by móc mieć wpływ na wysokość składki. Często przewoźnicy toczą w Internecie żywe dyskusje, w których wymieniają się swoimi doświadczeniami: co zrobić, by uniknąć zwyżki za szkodowość. Zaskakuje wiedza, poziom dyskusji i celność spostrzeżeń tej grupy przedsiębiorców. Co więcej, pojawiają się dyskusje dot. innych kryteriów, które ubezpieczyciele biorą pod uwagę przy kalkulacji składki, a na które przewoźnicy mogą wpływ, czy praktyki likwidacji szkód.
Wobec powyższego oczywistym jest, że to nie jest dobry czas dla zakładów ubezpieczeń, sprzedaż i zainteresowanie w ogóle będą sukcesywnie spadać. W tych trudnych czasach kluczem do sukcesu może być jednak odpowiedź na aktualne potrzeby branży. To może być dobry czas na rewizję istniejących produktów. W kuluarach często słyszy się, że żadna z ofert ubezpieczeń choćby assistance nie daje pełnego poczucia zabezpieczenia pracowników czy samej firmy – właśnie z uwagi na
nieznajomość specyfiki branży, a drobna „przebudowa” produktu pod bolączki codziennej działalności przewozowej mogłaby dodać mu atrakcyjności.
Ale może to być także dobry czas na dość niekonwencjonalne działania zakładów ubezpieczeń. Czas obniżonego popytu może być świetnym momentem na nawiązanie relacji z ubezpieczonymi. Wzajemna wymiana doświadczeń nie tylko zbuduje zaufanie wobec siebie, ale przede wszystkim może wpłynąć na dostosowanie oferowanego produktu do potrzeb, a także niewątpliwie może mieć wpływ na obniżenie szkodowości wśród klientów ubezpieczycieli i lepsze zrozumienie przez nich ubezpieczeń, co – zdaje się – wyłącznie zaprocentuje na przyszłe lepsze czasy.