Euler Hermes przygotował analizę dotyczącą niewypłacalności polskich przedsiębiorstw. Jak wynika z zestawienia, w I poł. 2017 r. ogłoszono bankructwo 418 firm. Zazwyczaj są to młode przedsiębiorstwa, które mają problem z pokonaniem konkurencji i niską rentownością.
– W 2017 roku upadło do tej pory o 15 proc. więcej firm niż w porównywalnym okresie 2016 roku. Jest to dość duży skok i wyraźna zmiana trendu. Do ubiegłego roku mieliśmy do czynienia ze spadkiem liczby upadłości rok do roku i taki trend utrzymywał się przez kilka ostatnich lat. Widzimy wyraźną zmianę nie tylko co do kierunku, lecz także co do siły trendu – podkreśla Tomasz Starus, członek zarządu ds. oceny ryzyka w Euler Hermes w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes.
Euler Hermes podaje, że w I półroczu 2017 roku niewypłacalność ogłosiło 418 przedsiębiorstw przy 362 w analogicznym okresie 2016 roku. Niewypłacalność wzrosła przede wszystkim w sektorze produkcji (o 24 proc.), hurcie (o 21 proc.) i transporcie (o 18 proc.). O 3 proc. wzrosła też niewypłacalność firm z branży budownictwa.
Ponadto, najbardziej zagrożone niewypłacalnością są młode przedsiębiorstwa. Prawie co trzecia firma upada w przeciągu 12 miesięcy od momentu powstania. – Młode firmy, które dopiero co powstają i zaczynają działalność, zwykle lokują się tam, gdzie są niskie bariery wejścia. Jeśli łatwo jest zacząć działalność, mamy do czynienia z dużą liczbą podmiotów wchodzących na rynek, a zatem z dużą konkurencją, więc co do zasady większy odsetek firm nie przetrwa, bo nie poradzi sobie z tą konkurencją. Do tego dochodzą takie czynniki jak organicznie niska w Polsce rentowność firm – tłumaczy ekspert z Euler Hermes.
Poza tymi problemami przedsiębiorcy muszą sobie radzić także z zatorami płatniczymi, wskazał przedstawiciel zakładu ubezpieczeń. Powodują one zmniejszony przepływ środków finansowych. Gdyby kontrahenci otrzymywali na czas wszystkie zobowiązania, to regularny zastrzyk gotówki pozwalałby im na rozwój firmy i inwestycje, a nie tylko na bieżące funkcjonowanie.