Janusz Jankowiak, główny ekonomista z Polskiej Rady Biznesu, w rozmowie z agencją informacyjną Newseria, przedstawił aktualną sytuację polskiego sektora bankowego.
W opinii ekonomisty, w ostatnim okresie zauważalny jest znaczący odpływ zagranicznych inwestorów, przekazujący swój kapitał w akcje spółek z sektora bankowego. Jankowiak sądzi, że powodem niskiego zainteresowania inwestorów polskim rynkiem bankowym może być wprowadzenie podatku bankowego oraz możliwe zmiany w portfelu kredytów hipotecznych. Niepewność inwestorów można dostrzec chociażby w analizie ostatnich notowań giełdowych spółek działających w sektorze bankowym.
Pomimo, że od początku lutego indeks WIG-banki rósł nieco szybciej niż WIG (9,8 proc. wobec 9 proc.), to jednak przez ostatni rok jego straty były znacznie wyższe. Przekroczyły 22 proc., podczas gdy indeks całego rynku stracił w ostatnim roku jedynie 13 proc. Banki wciąż mają wiele do zrobienia, aby odrobić straty. W ocenie Jankowiaka, pomoc frankowiczom w jakiejś formie byłaby do zaakceptowania. Wprowadzenie jednocześnie, wielu rozwiązań, tj. Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, podatek bankowy, czy składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, może zakończyć się jeszcze większymi stratami dla całego sektora bankowego.
Jankowiak skutki podatku bankowego dostrzega także w powstaniu zakłóceń na rynku międzybankowym, co objawia się choćby w większym zainteresowaniu zakupem przez instytucje bankowe nieobjętych podatkiem obligacji skarbu państwa.
– Oznacza to większy popyt na obligacje rządowe, głównie krótkie. Dzięki temu mieliśmy bardzo duże przesunięcia w strukturze portfela pod względem podziału na rezydentów i nierezydentów. Polskie banki były zainteresowane tym, żeby kupować aktywa, które nie są objęte podatkiem, a banki zagraniczne z racji dobrych cen, które dyktowały polskie banki, z chęcią te obligacje sprzedawały – wyjaśnia ekspert.
Statystyki pokazują również spadki rentowności polskich obligacji 10-letnich na rynku wtórnym. W okresie od połowy stycznia do drugiej połowy marca spadły z poziomu 3,30 do 2,80, co przekłada się na wyższe ceny obligacji.
Ekonomista zwraca też uwagę na długookresowe skutki obecnych trudności w sektorze bankowym, są one także związane ze zmianą oferty kredytowej, a mianowicie zwiększeniem liczby udzielanych kredytów konsumpcyjnych.
– To będzie głównie, jak sądzę, przesunięcie w portfelu aktywów bankowych idące w stronę produktów wysokomarżowych – ocenia Będziemy mieli do czynienia prawdopodobnie z dosyć dużą dynamiką wzrostu akcji kredytowej w części finansującej konsumpcję, co z makroekonomicznego punktu widzenia oczywiście w dłuższym okresie nie jest zbyt opłacalne.