1 lipca 2015 roku doszło do pierwszego zdarzenia komunikacyjnego z udziałem samochodu autonomicznego doszło na Kalifornii w wyniku którego ucierpiały cztery osoby. Pojazd Google źle zinterpretował zamiary przecinającego mu drogę autobusu, doprowadzając do zderzenia. Koncern informatyczny wziął na siebie tylko część odpowiedzialności, argumentując, że osoby poruszające się samochodem miały możliwość przejącia nadzoru nad autem w momencie wystąpienia zagrożenia. Aktualnie, samochody autonomiczne są testowane na ulicach w USA i w Japonii. W planach producentów jest wejście na rynek brytyjski w IV kwartale tego roku. Na razie samochody są testowane pod względem technicznym. Jednak istnieje prawdopodobieństwo, że z powodu braku odpowiednich regulacji prawnych dotychczasowe działania producentów mogą zostać zatrzymane. Nad pewnymi rozwiązaniami pracuje już Europejska Komisja Gospodarcza (UNECE), która zajmuje się transportem lądowym. Trendy wskazują, że pojazdy autonomiczne, kiedy zostaną wprowadzone od sprzedaży mogą szybko zrewolucjonizować rynek motoryzacyjny, ubezpieczeniowy i zmusić do zmian prawnych. Jak na kanwie obecnych przepisów można ustalać odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez pojazdy autonomiczne?
Eksperci wskazują, że odpowiedzi można szukać w analogicznych sytuacjach spotykanych wobec autonomicznego systemu stosowanego w produkcji samolotów. W przypadku, gdy pojawi się chociaż minimalne ryzyko wystąpienia zdarzenia, system natychmiast jest wyłączany, a kierowanie odbywa się przez naziemny system kontroli lotów.
Wielu ekspertów twierdzi, że obecnie kwestię wypadków z udziałem samochodów autonomicznych mogłyby regulować przepisy Kodeksu cywilnego oraz Kodeksu karnego, m. in. art. 436 Kodeksu cywilnego, który stanowi, że za szkody wywołane przez ruch pojazdu odpowiedzialność cywilną ponosi jego posiadacz. W przypadku zdarzeń z udziałem pojazdów autonomicznych posiadacz takiego samochodu mógłby przenosić odpowiedzialność na producenta, twierdząc, że to właśnie jemu powierzył prowadzenie samochodu. Z drugiej strony, można zastanowić się nad definicją terminu posiadanie. Jeśli przyjmiemy, że posiadanie to stan faktycznego władztwa nad daną rzeczą, to w przypadku samochodu autonomicznego władztwo nad urządzeniem ma osoba sterująca komputerem pojazdu, wydająca mu polecenia i sterująca jego oprogramowaniem, tj. właściciel pojazdu.
Warto też odwołać się do funkcjonującego już w wielu modelach samochodowych systemu automatycznego parkowania. Pojazd samodzielnie określa odległość i dokonuje odpowiedniego skrętu kół, sam też informuje kierowcę o potrzebie wciśnięcia hamulca lub pedału gazu. W takich przypadkach, gdy dochodzi do kolizji, odpowiedzialność za wyrządzone szkody spoczywa na kierowcy. Podobne rozwiązania jak utrzymywanie pojazdu w pasie ruchu, tempomat mają na celu wspomóc kierowcę w trakcie podróży, ale nie znoszą z niego odpowiedzialności za błędy i ewentualne wypadki. To na kierowcy spoczywa obowiązek udowodnienia, że wypadek został spowodowany przez wadę systemu.
Przypadek Google pokazuje, że producenci już teraz unikają brania odpowiedzialności za szkody spowodowane przez ich produkty. Brak określonych regulacji prawnych może jeszcze bardziej będzie zachęcać producentów do zamieszczenia w umowach zapisów, które odpowiedzialność za błędy będą zrzucały na konsumentów. Jak wskazują eksperci praca nad powstaniem regulacji w tej kwestii powinna być jak najszybciej podjęta na poziomie Unii Europejskiej oraz systemów legislacyjnych poszczególnych państw.