Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z dnia 18 listopada 2015 r. (sygn. akt I ACa 624/15) orzekł, że pasażer, który decyduje się na jazdę z kierowcą, który nie posiada prawa jazdy, spożywa z nim alkohol w trakcie jazdy i nie zapina pasów bezpieczeństwa, w bardzo dużym stopniu przyczynia się do własnej śmierci.
W rozpoznawanej sprawie 17-letni chłopak zginął w wypadku samochodowym, gdy podróżował jako pasażer w samochodzie prowadzonym przez kolegę. W efekcie postępowania ubezpieczeniowego osieroconej matce zakład ubezpieczeń wypłacił 2 tys. zł zadośćuczynienia za śmierć syna. Towarzystwo wskazało, że chłopak przyczynił się do powstania szkody w 90 proc., gdyż: namówił do jazdy samochodem znajomego, z którym bezpośrednio przez jazdą spożywał alkohol, wiedział, że kolega nie posiada uprawnień do prowadzenia pojazdu, spożywał alkohol wraz z kierowcą w trakcie jazdy, nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa. Matka powołała się na bliską i zażyłą relację z synem, wobec którego wiązała nadzieję i plany na przyszłość – wsparcie i opiekę na starość, wobec czego, w jej opinii, powinna otrzymać wyższe zadośćuczynienie: 130 tys. zł rekompensaty za stratę dziecka i 50 tys. zł tytułem odszkodowania za pogorszenie się jej sytuacji życiowej. Z drugiej strony przyznała, że syn w 50 proc. przyczynił się do zdarzenia, w związku z czym w pozwie przeciwko towarzystwu ubezpieczeń wystąpiła o przyznanie zadośćuczynienia w wysokości 63 tys. zł i 25 tys. zł odszkodowania.
Sąd I instancji podniósł, że w chwili wypadku chłopak miał ukończoną jedynie szkołę podstawową, w trakcie której powtarzał trzy klasy, nad jego warunkami wychowawczymi został orzeczony nadzór kuratora sądowego. Niepełnoletni nie rozpoczął nauki w szkole ponadpodstawowej, mimo że zamierzał podjąć naukę w gimnazjum dla dorosłych. Mieszkał z matką i pozostawał na jej utrzymaniu. W okresie letnim pracował dorywczo, swoje zarobki (nawet do 1.000 zł) przeznaczał w większości na własne potrzeby. Ponadto pomagał siostrze w opiece nad jej synem. Czas wolny spędzał z kolegami, a w weekendy zdarzało mu się spożywać alkohol. Biegły psycholog potwierdził, że matkę łączył z tragicznie zmarłym synem silny związek emocjonalno-uczuciowy. Według opinii psychologa byli bardzo zżyci i mieli dobre relacje. Po tragedii u matki zdiagnozowano nerwicę i zalecono leczenie specjalistyczne. Sąd Okręgowy zasądził 70 tys. zł zadośćuczynienia, ale poziom przyczynienia się ofiary do szkody uznał na 60 proc. Kobieta w efekcie otrzymała 50 tys. zł. Pozostałe żądania powódki Sąd oddalił.
Pozwany zakład ubezpieczeń odwołał się od decyzji Sądu I instancji. Zakład był gotów wypłacić osieroconej kobiecie dodatkowe 5 tys. zł. Według towarzystwa ubezpieczeń należało uwzględnić przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia fakt, że chłopak ponosi współodpowiedzialność za zdarzenie. Jego zachowanie przed wypadkiem było pozbawione autokrytyki i trzeźwego osądu. Sąd Apelacyjny zauważył też, że powódka pomimo straty dziecka nie jest całkowicie osamotniona, ma córkę, wnuka oraz przyjaciela i znajomych. Ponadto, biorąc pod uwagę dokonania chłopca trudno byłoby oczekiwać na wsparcie z jego strony w przyszłości. Nieletni nie podejmował nauki, stałej pracy i pozostawał pod nadzorem kuratora. Sąd Apelacyjny uznał kwotę 100 tys. zł zadośćuczynienia za adekwatną wobec cierpień osieroconej kobiety. Z drugiej strony, Sąd zauważył, że trzeba wziąć pod uwagę znaczące przyczynienie się do wypadku ze strony nieletniego, który, jak wskazał Sąd, pomimo młodego wieku mógł osądzić własne zachowanie jako naganne, niewłaściwe i niosące za sobą realne niebezpieczeństwo i konsekwencje. Według Sądu chłopak przyczynił się do wystąpienia wypadku w 80 proc. A więc, adekwatna kwota zadośćuczynienia to 20 tys. zł. W związku z wyrokiem, zakład ubezpieczeń jest winien zapłacić kobiecie brakujące 18 tys. zł. Wyrok jest prawomocny.